Gaming Blaming, czyli gry to zło? TV to zło? Książki to zło?

Gaming Blaming to fajne określenie, co wymyśliłem i siedząc przed telewizorem, oglądając świetny film na podstawie jeszcze lepszej, bestsellerowej książki – Skazani na Shawshank, doszedłem do pewnych rozważań na temat negatywnego spojrzenia na medium jakim są gry.

Skazani na Shawshank to jeden z moich ulubionych filmów. Miałem okazję pierw przeczytać książkę, a dokładniej swój pierwszy w życiu ebook, na pierwszym telefonie z Androidem, czytając tą książkę w godzinach nocnych. W dzień wolałem grać z kolegami, w nocy nachodziła mnie ochota na filmy, a w późniejszym czasie – na książki. Lata mijały, a ja kolejny raz ten film miałem okazję oglądać, nawet nie inkrementuję licznika.

W tym filmie jest scena, gdy Brooks wychodzi na warunkowe zwolnienie i nie jest w ogóle dostosowany do społeczności, zbyt wiele lat minęło, by nawet mógł skorzystać z toalety bez pozwolenia.

Podobnie mam wrażenie, że jest w naszym społeczeństwie, które nie chce się rozwijać – nie winię społeczeństwa za to, ale winię, że innym wręcz to utrudnia.

Dawniej książki stały się dostępne dla wszystkich ludzi, bo przestały kosztować tyle, co aktualnie nazwalibyśmy kwotą PKB małego księstwa. Wielu ludzi już w tamtych czasach uznawała to medium za coś zbędnego. Lata… Setki lat później podobnie było z gazetami, radiem, następnie telewizją, komputerami i jego strasznym i potwornym internetem. Kolejne pokolenia nie potrafiły zrozumieć rozwoju techniki i mody na to lub tamto.

W żadnym wypadku nie winię ich za to – osobiście ja już nie rozumiem pewnego sposobu myślenia osób ode mnie młodszych o nie więcej niż 5-6 lat, a co dopiero moi kochani rodzice mogą zrozumieć moje postrzeganie świata, gdzie ta różnica wiekowa jest sporo większa.

Lata mijają, technologia wciąż się zmienia, ale jednak zachowanie się nie zmieniło, wciąż jesteśmy negatywnie nastawieni na technologię. To też dotyczy moich rodziców, dziadków, a także może przyszłe dzieci i wnuki.

Aktualnie dla mnie sposobem rozrywki są gry, filmy i seriale, ale również książki, czy spacery. Młodsi mają podobnie i to zrozumiałe, bo ja sam jestem raczej z tych dopiero wchodzących w życie dorosłego człowieka. Jednak spójrzmy na starszych. W najbliższym mi otoczeniu króluje czysta hipokryzja, gdyż gry są złe, nakłaniają do agresji. Za to sami oglądają filmy o dużym zabarwieniu demoralizacji (morderstwa, gwałty, rozwody, przemoc domowa, rasizm, itp.) i to nie jest złe?

W grach bardzo mocno walczy się z tworzeniem tak bardzo negatywnych treści, gdyż społeczeństwo wykorzysta produkcję do szerzenia informacji, że gry są przyczyną całego zła na świecie. Jednak jak przyjrzymy się grom, cała agresja i inne negatywne emocje zebrane w grze nie przebiją brazylijskiego serialu, który oglądają moi rodzice.

Społeczeństwo znalazło sobie ofiarę – gry i tutaj użyję słowa gaming blaming, podsycane przez ich nieomylną telewizję. Zaznaczam, że telewizja musi być negatywnie nastawiona do internetu i gier – w końcu zabiera im widzów. Tak samo telewizja nie promuje budzącej kreatywność sztuki, czy książek – to konkurencja.

Telewizja stała się medium dla głupich mas, która (ze względu na zasięg) wykorzystuje każdy margines innych mediów do walki z nimi. Nie muszę chyba przypominać pseudo-reportażu w wykonaniu telewizji rozrywkowej TVN i programu Uwaga! na temat patostreamingu. Margines społeczności twórców filmów w serwisie YouTube jako całość, niska jakość materiału i żart z „obiektywności” dziennikarskiej. Brukowiec tutaj to za słabe określenie, by opisać tak żałosne materiały, które wciska telewizja masom odbiorców, które niczym owce na rzeź – zaufają i pójdą za głosem głupoty.

Internet jest tak samo potworny jak jest całość społeczeństwa – i to nie jest wina internetu, a winą społeczeństwa. Nie reagujemy na zło, a jedynie szukamy kozłów ofiarnych, by zagłuszyć swoje nic nie warte sumienie.

Osobiście jeśli miałbym do wyboru oglądanie telewizji, kolejnego paradokumentu o mięsnym jeżu – to wolałbym zagłębić się w ciekawą historię gry Wiedźmin, czy Assassins Creed: Origins (moim zdaniem bardzo przyjemna historia). Telewizja, z jakością dobrej książki, a do tego interaktywna – to po prostu rozwinięcie, które pozwoli kolejnym pokoleniom na poznawanie alternatywnych historii świata, pięknych przygód, bajek, czy zaznajomienie się z innymi aspektami świata (nauką, historią).

Niestety, telewizja upadła, co mogę podać na przykładzie mojego ulubionego kanału telewizyjnego – Discovery. Kiedyś mogłem tam dowiedzieć się tematów z dziedziny historii, chemii, fizyki, matematyki, astronomii, a teraz dowiem się jak zbierać złom. Telewizja to medium kłamstw, jest tylko jedna prawda. Gry dają często możliwość wyboru, a książki – dają możliwość spojrzenia bardziej obiektywnie na temat i dają moc wyobraźni na temat alternatyw.

I tak tym wpisem kończę moje przemyślenia na temat gaming blaming. Temat telewizji, gier i książek – bez ładu, składu i większej puenty – ot co mi się udało napisać i co chciałem napisać (a przynajmniej jak mi wyszło – interpretacja pozostaje po Waszej stronie).