Wiedźmin od Netflix to serial, którego powinni oczekiwać fani

Wiedźmin od Netflix budzi kontrowersje od samego początku. Odcięcie od gier, większe wsparcie Sapkowskiego, wygląd postaci. To dopiero sam czubek góry lodowej.

Wiedźmin, Netflix i dziwne pomysły?

W internecie jest już pełno opinii krytycznych o serialu amerykańskiej adaptacji i pochwalających zabieg. Czuć, że nie jest to już ten skromny, słowiański klimat jakim raczyły nas gry. Przez wielu uważana za najlepszą formę adaptacji historii wymyślonej przez polskiego twórcę fantastyki.

Osobiście porównałbym tą historię jako konkurenta Gry o Tron. Historia jest znana z książkowego pierwowzoru i jest stworzona w podobnym klimacie. Mroczniejsza i nie brakuje w niej kolorystyki. Szczególnie skoki w czasie były dosyć irytujące. Tak jak w Grze o Tron irytowało mnie ciągłe skakanie pomiędzy kilkoma miejscami na raz.

Słowiański klimat albo porażka?

Nie zgodzę się, historia przesiąka amerykańskim podejściem do fantastyki, wieloma efektami z lepszymi lub gorszymi rezultatami (potwory na początku to dramat). Widać że twórcy chcieli zrobić dobre podejście i moim zdanie się to udało.

Klimat wiedźmińskiego, ponurego świata pełnego wojen, niesprawiedliwości i intryg jest jak najbardziej obecny. Na początku odrzucała mnie ta wizja świata. Jednak z każdym kolejnym odcinkiem coraz bardziej wsiąkałem w świat Białego Wilka.

Wiedźmin i co mogło pójść nie tak?

Na pewno potwory w pierwszych odcinkach były zrobione moim zdaniem tragicznie. Wyróżniały się ze świata, były strasznie sztuczne i przypominały smoki z polskiej adaptacji tej historii. W kolejnych odcinkach, gdy pojawiły się inne – bardziej mroczne potwory wyszło zdecydowanie lepiej, a strzyga to było coś idealnego – lepsze niż ich wersja z pierwszej części trylogii wiedźmińskiej od CD Project RED.

Inną rzeczą, co nie wyszła to skoki w czasie. Przeplatanie zdarzeń z przeszłości i teraźniejszości zapewne zdaniem twórców miało dodać niepewność, a wywołało spory dysonans i zamieszanie, które również odczuli inni widzowie. Ten fakt całkowicie zepsuł historię. Jako fan uniwersum poznałem zdarzenia wcześniej. Wiem czemu tak one ukazane. Jednak gdybym pokazał film rodzicom to nie wiedzieliby o co chodzi, bo nie wiadomo gdzie jest początek i gdzie jest koniec historii.

Ostatnią rzeczą, która mi się nie spodobała to zakończenie. Po prostu było głupie i rodem jak tania komedia romantyczna. Dno i kilo mułu, stworzyła uczucie zażenowania, a nie wzruszenia i radości.

Wiedźmin – czy udało się zrobić coś dobrze?

Kłóćcie się ze mną i nie zgadzajcie się z moją opinią. Postacie stworzyli bardzo dobrze i nikt mi nie wmówi czegoś innego. Lwica z Cintry, Geralt, Yennefer, czy nawet znienawidzona postać Triss. Najbardziej nawiążę do Triss, bo polała się na nią fala hejtu i całkiem słusznie. Jednak nie ze względu na jej kolor włosów.

W oryginale postać była z kasztanowymi włosami i może nawiązujące do rudych. Niestety musiała się pojawić czarnoskóra, dobra postać bo najgorsze co mogło czekać serial to bojkot rasistów z black lives matter, ale jednak postać mi nie podeszła, nie była tak ładna jak w opisach:

Kasztanowłosa Triss Merigold, wesoła, chichocząca z byle powodu, wyglądająca jak podlotek. Lubił ją. I ona jego też.

lub

Zsunęła z ramion futrzaną pelerynę, zdjęła lisią czapkę, szybkim ruchem głowy rozrzuciła włosy – swoją dumę i swój znak rozpoznawczy – długie, połyskujące złotem, puszyste pukle o kolorze świeżego kasztana.(…) Piękne, długie i rozpuszczone włosy były rzadkością, wyznacznikiem pozycji, statusu, znakiem kobiety wolnej, pani samej siebie. Znakiem kobiety niezwykłej – bo „zwykłe” panny nosiły warkocze, „zwykłe” mężatki ukrywały włosy pod czepcami lub zawiciami. Panie wysokiego rodu, wliczając królowe, trefiły włosy i układały je. Wojowniczki strzygły się krótko. Tylko druidki i czarodziejki – i nierządnice – obnosiły się z naturalnymi grzywami, by podkreślić niezależność i swobodę.

Nikt mi nie wmówi, że taki opis pasuje do aktorki, która zagrała Triss, nawet ślepy to zauważy.

Jednak odchodząc od tematu bohaterki to cała historia została dobrze napisana i genialnie zrealizowali jej wizję twórcy serialu. Dobry pomysł to poukładać chronologicznie zdarzenia i wyszłoby zdecydowanie lepiej niż zrobić film po kolei, pociąć i zlepić w losowej kolejności.

Podsumowując temat serialu i Wiedźmina

Historia jest ciekawa, warto serialu. Liczę, że twórcy poprawią wszystkie problemy jakie się moim zdaniem pojawiły i dalsza część historii będzie o niebo lepsza. Uznaję pierwszy sezon za nieśmiałe próby przedstawienia widzowi założeń dalszych sezonów.

Gdybym korzystał z systemu ocen, oceniłbym jak użytkownicy na Metacritic – takie mocne 7.5

Serial zobaczycie tutaj: Netflx